I zaatakował mieczem. Był jak jego, ale czerwony, potrzaskany i większy.
-Myślałeś, że odbierzesz mi miano wybrańca? -Powiedział Tanatos zniekształconym głosem- Tak, to ja tworzę koszmary, żeby je potem niszczyć, ale zjawiłeś się ty, odebrałeś mi moją broń, teraz, ja odbiorę ci twoją broń...
-Ale te stworzenia... One nie były koszmarami, prawda?
-Nie, nie były, ale ty, stawałeś się jednym z koszmarów, niszczyłeś niewinne stworzenia, ale w końcu się oparłeś tej mocy... Dlaczego?
Mógłbyś być silny, niepokonany... No cóż, teraz umrzesz i ja stanę się potężny!!
Zadał silny cios, ale Burgubumbas uniknął. Zaczął uciekać, próbował znaleźć portal, ale nigdzie go nie mógł znaleźć. W końcu jednak, znalazł go i przez niego przeszedł. Pobiegł do pałacu i zaczął opowiadać Tanatosowi co się stało.
-No cóż... Miał rację... -Powiedział Tanatos, uśmiechając się złowieszczo.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Liczymy na dojrzałe komentarze, krytyczne również. Starajmy się jednak wzajemnie nie obrażać :)