-Co tak stoisz i się na mnie gapisz jakbyś nigdy nie widział hipopotama w swoim domu? -Zapytał się Hipo.
-Po pierwsze, raczej mało osób miało hipopotama w swoim domu. Po drugie, to nie jest mój dom. Po trzecie... i najważniejsze... widziałeś może dwóch nastolatków w okolicy? Jeden jest wysoki, ma brązowe włosy, brązowe oczy i jest raczej chudy. Drugi... jest raczej pomiędzy jeśli chodzi o wzrost, ani niski, ani wysoki, też raczej chudy, ma blond włosy i niebieskie oczy. -Odpowiedział i przy okazji zapytał Burgubumbas.
Hipo stał przez chwilę nieruchomo, a ja zacząłem się zastanawiać czy nie powinienem wejść do tej historii i jednak sprawdzić datę ważności tego mleka. Tak, chyba tak zrobię...
Zostawię jako narratora mojego kolegę, mam nadzieję że nic nie zepsuje.
W kuchni było słychać odgłosy otwieranej lodówki, światła pogasły, a w domu zrobiło się mroczno i ponuro... Na dworze wybuchła okropna burza, a ludzie zaczęli uciekać do domów...
Na niebie - teraz całym czerwonym - było widać dziwną maszynę...
-Słyszałeś to? -Powiedział Burgubumbas.
Zaczął iść w stronę kuchni i usłyszał głos...
-Tak... Tak data się zgadza... ale to jest chyba to mleko które ja podrzuciłem... Czyli klej... -Powiedział tajemniczy głos, który pewnie mówi bardzo przystojna osoba...
-Halo? -Powiedział Burgubumbas, a w zasadzie to wyszeptał...
-AAAA! -Krzyknął głos i w kuchni chyba ktoś rzucił bombę dymną... Gdy opadł dym, nikogo już tam nie było...
Wróciłem! I z tego co widzę, mój kolega narobił nastroju tajemnicy... Dobrze! Tak skończę tą część, dobranoc! Jestem naprawdę zmęczony...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Liczymy na dojrzałe komentarze, krytyczne również. Starajmy się jednak wzajemnie nie obrażać :)