i w końcu znalazł coś. A to coś, to mała wioska wybudowana na polanie w środku lasu. Kiedy podszedł bliżej, wybiegli do niego ludzie dosłownie z każdego możliwego miejsca. Ludzie wybiegali z krzaków, zeskakiwali z drzew, wyskakiwali przez otwarte okna swoich domów, jeden nawet się przyturlał.
-Wybraniec! - Krzyczeli chórem -Nareszcie nadszedł kres naszych koszmarów i zostaną tylko marzenia!
Powoli się opanowali i wtedy nadszedł ich przywódca.
-Witaj, nasz zbawicielu, ja się nazywam Tanatos, wiem, że dopiero do nas doszłeś, ale muszę z tobą szybko porozmawiać. -Powiedział wódz wioski, Tanatos
-Prowadź, Tanatosie. -Odpowiedział, trochę zaskoczony, Burgubumbas.
Kiedy już doszli do "pałacu" Tanatosa, powiedział mu, żeby usiadł.
-A więc, skąd się tu wziąłeś i w jaki sposób zdobyłeś ostrze Draumarogmartradir?
Ciąg dalszy nastąpi...
Jakby ktoś był ciekaw, Draumar og martradir to po Islandzku Marzenia i koszmary.
Ps. Jutro (jeśli nie zapomnę) opublikuję kolejny, a pojutrze dwa.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Liczymy na dojrzałe komentarze, krytyczne również. Starajmy się jednak wzajemnie nie obrażać :)